Nie da się ukryć, że
pojedynek pomiędzy Wilusiem E. Kojotem a Strusiem Pędziwiatrem
był... cokolwiek
nierówny. Wiluś – wieczny pechowiec, któremu
nic się nie udaje, Struś – beztroski (z wiecznym uśmiechem na...
dziobie?!), który wszystkie pojedynki wygrywał dzięki niezwykłej
prędkości. Dzisiaj spróbuję nieco scharakteryzować obie te
postaci.
Na początek – Wiluś E.
Kojot. Nie da się ukryć, że to zapewne nieco szalony geniusz i
inteligent, który chce upolować zdecydowanie szybszego od siebie
Strusia Pędziwiatra. Dlatego też buduje skomplikowane pułapki,
niejednokrotnie korzystając przy tym z urządzeń i technologii
firmy ACME. A pomysły ma przeróżne – od wystrzeliwania się z
procy przez obdarzone napędem wrotki.
Ale Struś Pędziwiatr,
beztrosko pędzący sobie bez celu gdzieś przez pustynię, z każdego
pojedynku wychodzi bez szwanku. Bo to albo urządzenie nie działa
tak, jak działać miało, albo rozpoznawalny przez każde dziecko
charakterystyczny dźwięk „Bip-Bip” odwraca uwagę Kojota i w
efekcie Struś ucieka w siną dal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz